wtorek, 22 lutego 2011

A to Paryż właśnie!

Chociaż często narzekam na mieszkanie w Paryżu, na pewno nie można mu odmówić pewnych zalet- jest różnorodny, często zaskakuje, a można się tu spodziewać...no może nie wszystkiego, ale na pewno wielu rzeczy. Ostatnio na własne oczy widziałam koguty między Notre-Dame, a Conciergerie. Ale po kolei.

W IX w. zbudowano most pomiędzy wyspą Cité, a prawym brzegiem Sekwany- most o nazwie Grand-Pont.  Stały tam stragany, a później i domy handlarzy. Zabudowania te dwa razy spłonęły, raz w XVI (po czym most nazywano Mostem Ptaków lub Mostem Kupców), a drugi raz w wieku XIX. Po drugim pożarze zakazano zabudowy i handlu na moście, nazwanym dziś na pamiątkę tamtych dni Pont au Change (czyli Most Wymiany, czyli po prostu handlu). A dlaczego Most Ptaków? Otóż w niedziele i święta handlowano tam ptactwem. I ten zwyczaj zachował się do dziś, przeniesiono jedynie sam rynek w pobliże mostu, na Place Louis-Lépine. A codziennie można tam zaopatrzyć się w kwiaty. 

Wiedziałam o jego istnieniu, dlatego szybko zrozumiałam skąd to "kukuryku" odbijające się echem po falach Sekwany.


 
Kanarki, aleksandretty, zeberki, papużki faliste...

 
...i dorodny kogut.

 

 
Nieprzyzwoity gołąb pokazujący, że ma nas głęboko.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz