Chociaż często narzekam na mieszkanie w Paryżu, na pewno nie można mu odmówić pewnych zalet- jest różnorodny, często zaskakuje, a można się tu spodziewać...no może nie wszystkiego, ale na pewno wielu rzeczy. Ostatnio na własne oczy widziałam koguty między Notre-Dame, a Conciergerie. Ale po kolei.
W IX w. zbudowano most pomiędzy wyspą Cité, a prawym brzegiem Sekwany- most o nazwie Grand-Pont. Stały tam stragany, a później i domy handlarzy. Zabudowania te dwa razy spłonęły, raz w XVI (po czym most nazywano Mostem Ptaków lub Mostem Kupców), a drugi raz w wieku XIX. Po drugim pożarze zakazano zabudowy i handlu na moście, nazwanym dziś na pamiątkę tamtych dni Pont au Change (czyli Most Wymiany, czyli po prostu handlu). A dlaczego Most Ptaków? Otóż w niedziele i święta handlowano tam ptactwem. I ten zwyczaj zachował się do dziś, przeniesiono jedynie sam rynek w pobliże mostu, na Place Louis-Lépine. A codziennie można tam zaopatrzyć się w kwiaty.
Wiedziałam o jego istnieniu, dlatego szybko zrozumiałam skąd to "kukuryku" odbijające się echem po falach Sekwany.
Kanarki, aleksandretty, zeberki, papużki faliste...
...i dorodny kogut.
Nieprzyzwoity gołąb pokazujący, że ma nas głęboko.